Wiadomości

Zabawa kosztem życia innych

Data publikacji 04.03.2019

Tego, że numery alarmowe to nie zabawka uczy się już dzieci w przedszkolu. W dobie, gdy prawie każdy ma dostęp do telefonu takich „żartobliwych” wiadomości jest mnóstwo. Warto się zastanowić czy przez ten żart nie odbieramy innym szansy na życie. Tej refleksji zabrakło w piątek (01.03.2019) uczennicy szkoły podstawowej z naszego powiatu.

Zabawę w dzwonienie pod numer alarmowy w piątek urządziła sobie jedna z nieletnich mieszkanek gm. Dobrzyń nad Wisłą.

Pierwsze z serii alarmujących zgłoszeń Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrało po godzinie 14.00 w piątek (01.03.2019). Młoda dziewczyna zadzwoniła informując z niepokojem w głosie, że spadło na kogoś drzewo i że jest nieprzytomny. „Co ja mam robić”- zapytała - potem połączenie zostało przerwane. Ze zgłaszająca udało się skontaktować i uzyskać adres, po czym połączenie zostało znów przerwane. Wreszcie telefon przestał w ogóle odpowiadać.

Funkcjonariusze po otrzymaniu informacji natychmiast udali się pod wskazany adres. Mężczyzna, którego zastano na miejscu nie potwierdził żadnego zdarzenia wymagającego interwencji.

Po przeanalizowaniu nagrania powstało podejrzenie, że informacja jest nieprawdziwa, bo w tle słychać było śmiejące się dzieci. Zgłoszenie jednak musiało zostać przekazane policji i interwencja została podjęta.

Drugi telefon został wykonany po godzinie 15.00. dziewczynka twierdziła, że w jej domu leży nieprzytomny człowiek, po czym zerwała połączenie.

Kilka minut później policjanci otrzymali informację, która uwiarygadniała wersję żartu, bo dziewczynka dzwoniła kilkukrotnie i rozłączała się podając tylko szczątkowe informacje.

Kolejny telefon dziecko wykonało po godzinie 17.00 zgłaszając, że u niej w domu leży obca osoba, której z ust leci krew. Na nagraniach słychać strapiony głos i zrywane, co chwila połączenia. Mimo podejrzenia o kolejny żart przyjmujący zgłoszenie traktują sprawę poważnie. Pytają o to czy ktoś jest w domu i instruują o opuszczeniu mieszkania. Po kilku próbach skontaktowania się ze zgłaszającą udało się uzyskać adres interwencji. Dziewczynka przedstawiła się, jako Majka i powiedziała, że ma 10 lat. Potem telefon przestał odpowiadać. Wysłani na miejsce policjanci po raz kolejny nie potwierdzili zgłoszenia.

Po ustaleniu właściciela telefonu i jego adresu patrol złożył wizytę właścicielce numeru. Zdziwiona mieszkanka gminy Dobrzyń nad Wisła przyznała, że jest właścicielką numeru. Jej 9-letniej córki, która go użytkowała nie było akurat w domu…

Policjanci wielokrotnie przypominają o tym, że numery alarmowe nie służą do zabawy. Pamiętajmy, że liczba służb oraz zasobów ratujących życie i zdrowie ludzi jest ograniczona. Jeśli przez nierozważny „żart” policjant, strażak czy ratownik medyczny pojedzie na fałszywe zgłoszenie, to być może w tym samym czasie pomocy nie dostanie ktoś, kto rzeczywiście jej potrzebuje. Tacy „telefoniczni żartownisie” powinni, więc zdawać sobie sprawę, że zgłaszając fałszywe interwencje lub blokując numery alarmowe narażają życie i zdrowie innych.

Takie zachowanie wyczerpuje również znamiona wykroczenia z art. 66 Kodeksu Wykroczeń, który nakłada sankcje w postaci aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny za wywołanie niepotrzebnej czynności, podanie fałszywej informacji lub spowodowanie w inny sposób wprowadzenia w błąd instytucji chroniących bezpieczeństwa, porządku publicznego czy zdrowia. Penalizowane jest także blokowanie numeru alarmowego i utrudnianie prawidłowego funkcjonowania centrum powiadamiania ratunkowego.

Od kilku lat istnieje także nowy artykuł w Kodeksie Karnym, który pozwala skazać nawet na 8 lat więzienia osoby, które wiedząc, iż zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu i zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach albo przekazuje informację mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, jeśli taki fałszywy alarm spowoduje czynność instytucji chroniących te dobra.

Powrót na górę strony